To dzięki Kolekcji „Gazety Wyborczej” mogłem zabrać z sobą w podróż „Sztukmistrza z Lublina” Isaaca Bashevisa Singer. Książkę czytałem w pociągu Kraków – Kijów oraz w Domu Rekolekcyjnym Jezuitów w Chmielnicku, gdzie prowadziłem sesję pt. „Spragnieni miłości”. Książka okazała się doskonałym przygotowaniem do spotkania.

W pierwszej części autor opowiada o kilku związkach miłosnych głównego bohatera Jaszy Mazur, sztukmistrza z Lublina: z uległą żoną Esterą, z oddaną partnerką cyrkową Magdą, z Zewtel – kobietą zostawioną przez męża i wreszcie z Emilią, z którą łączy go wielkie uczucie i z którą też planuje nowe życie. Dla Jaszy miłość do kobiet stała się swoistą cyrkową grą. Przez drugi czas zręcznie nimi żongluje. Wszystkie kocha, wszystkie oszukuje i wszystkie krzywdzi nie zdając sobie z tego sprawy. One zaś – choć o tym dobrze wiedzą – jakoś to tolerują. Ale do czasu. W pewnym momencie Singer stwarza takie napięcie powieściowe, że rodzi się pytanie, w jaki sposób wybrnie on z tej sytuacji. Rozwiązanie jest dość zaskakujące. Kobiety, które dają się oszukiwać, jak i sam – kochanek, płacą wysoką cenę.

Jeżeli człowiek w miłości nie zachowuje się jednoznacznie, ale bawiąc się w cyrkowego sztukmistrza oszukuje, wówczas wystarczy „jedno złe stąpnięcie” i traci „wszystko… wszystko”. Miłość nie jest cyrkową zabawą. Jest sprawą poważną, jak życie i śmierć. Nawet bardzo surowa pokuta Jaszy nie uleczy zadanych przez niego ran.

Szkoda jedynie, że książki Kolekcji „Gazety Wyborczej”, choć wydawane w twardej okładce, są klejone a nie szyte. Kłopot to dla czytelnika, kiedy w pociągu wylatują kartki z książki.